sobota, 24 stycznia 2015

47. "Śniadanie u Tiffany'ego" &



Autor: Truman Capote
Tytuł: "Śniadanie u Tiffany'ego"
Tytuł oryginalny: "Breakfast at Tiffany's"
Ilość stron:87
Wydawnictwo: Egzemplarz wydany na potrzeby Gazety Wyborczej.
Ocena: 7/10





Opis:
"Historia młodej Amerykanki wiodącej karnawałowe życie w Nowym Jorku, łamiącej serca mężczyznom i polującą na męża milionera urzekła też krytyków, którzy wykazywali, że to coś więc niż wielkomiejskie story o wodzącej za noc, cynicznej playgirl; że zaprezentowany  przez Holly Golightly sposób na życie odzwierciedla jej lęk przed zwyczajnym dorosłym życiem, prozą ułożonej i spokojne egzystencji. Zresztą tylko do czasu ułożonej, bo przecież nieodpornej na zrządzenia losu. Dziewczyna nie chce stabilizacji-co manifestuje m.in dopiskiem "w podroży" na wizytówce-ale szuka poczucia bezpieczeństwa, które symbolizuje marzenie o zjedzeniu śniadania w sklepach Tiffany'ego, najpotężniejszego jubilera na świecie. Powieść Capote'a to także kapitalny obraz Nowego Jorku w latach 40. XX w., po którym oprowadza czytelników narrator-pisarz, sąsiad i dobry przyjaciel Holly Golightly. "

Szczerze nie wiem co mogę napisać o tej książce. Nie są to w żadnym stopniu moje klimaty. Książka ta dla mnie jest trochę ciężka, ale zabawna. Sama postać głównej bohaterki jest bardzo komiczna i dodaje własnie takiej inności szarej, wojennej rzeczywistości.  Skupmy się może na narratorze tej powieści, bo główną bohaterkę poznać możecie z opisu. Jak również w opisie zostało wspomnione, narrator był dobry sąsiadem Holly. Był dla niej prawdziwym przyjacielem, z którym lubiła spędzać wolne chwile i rozmawiać o swoim życiu. Narrator nazywany przez spory okres czasu przez Holly- Fred, był pisarzem. Skrytym w sobie mężczyzna, który w wolnych chwilach tworzył. Holly można by powiedzieć była taką odskocznią dla niego od monotonnie prowadzonego życia.
Kiedy zaczęłam czytać książkę miałam strasznie mieszane uczucia. Z jednej strony ciekawił mnie styl pisania autora, a z drugiej jakoś opis mnie nie przekonał. Dopiero z czasem kiedy akcja zaczęła się rozkręcać i życie głównej bohaterki zaczęło się bardziej komplikować jakoś przełamałam się co do całej powieści i szybko ją skończyłam. I nigdy nie przypuszczałam bym, ze końcówka tak mnie zdenerwuję i tak bardzo będę miała ochotę udusić Holly. Miała miłość pod samym nosem, a ona szukała nie wiadomo jakich miliarderów, którzy i tak ją w sytuacjach bez wyjścia opuszczali.
Kończąc tę plątaninę słów, oczywiście zachęcam Was do przeczytania, choćby ze względu na sama formę pisania i na świat przedstawiony. Mamy wojnę- powinny być opisane jakieś sceny bójek, walk, albo chociaż napomknięte, że gdzieś na świecie ludzie ze sobą walczą. Jednakże bohaterowie książki zachowują się jakby to ich w ogóle nie interesowało. Żyją swoim zwariowanym życiem i są szczęśliwi. Dlatego jeżeli ktoś lubi mieszankę sprzecznych ze sobą rzeczy i lubi komiczne postacie to książka jak najbardziej jest godna Waszej uwagi.


Książka bierze udział w wyzwaniu:
Klucznik- drugi punkt
• 52 książki przeczytanie w 2015 roku
• Przeczytam tyle, ile mam wzrostu- 1 cm (pozostało 158)
←• Wyzwanie książkowe 2015
(punkt skreślony na niebiesko)















Mamy kolejną recenzje. Słaba jest wiem o tym doskonale, ale nie jestem wstanie napisać nic lepszego :P
Liczę na jakikolwiek komentarz. Jutro postaram sie wrzucić reckę "Wróć jeśli pamiętasz" :)
Pozdraiwiam,
Nora Fray
xoxo





3 komentarze:

  1. O książce nie słyszałam, ale raczej po nią nie sięgnę. Co do recenzji to wcale nie jest słaba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń